Dziś na bankowy na chwile, bo sprawe miałem do załatwienia... jak jechałem w strone centrum (wiatr w plecy) cudownie troche śnieg padał, ale spoko... w drodze powrotnej mały upadek, bo nie chciałem na czerwonym przejechać (i nie przejechałem) tylne koło się zablokowało i nie opanowałem roweru :D:D:D i później cały czas pod wiatr, ale jakoś dojechałem...
Najpierw z Maćkiem i Michałem na marymont, wieczorem do centrum, a później to się zaczęło wiatr, deszcz ciężko było, ale dojechałem (mokre miałem nawet nerki :P:P:P)
Najpierw na mase (troche na okoła, ale spoko)...nudno było więc wybraliśmy inną trasę,ale na kopernika dojechaliśmy :D:D:D później do domu (pod wiatr) tragedia, ale jakoś dojechałem :D:D:D