Dziś pojechałem do kolegi na ursynów. miałem jechać do maćka na siatke, ale nie wiedziałęm dokładnie gdzie to jest, więc odpóściłem :/ Jechało się tragicznie, bo wiatr straszny był chciałem pojechać na drugą strone wisły, ale jak wjechałem na gdański to prawie mnie zwiało, więc stwierdziłem, ze wracam do domu...kawałem wzdłóż wisłostrady na zoliborz, bielany o domek V-MAX 43km/h średnia tragiczna, ale szybciej nie mogłem :(:(:(
fotki zrobilem pod domem bo mi sie nie chcialo zatrzymywac (na lewartowskiego stal nowy eclipse ciekawe kto sie tym cackiem wozi)
Dziś postanowiłem sie pobawić, bo spadł śnieg :D najpierw do arkadi pozniej na hute i slizgalem się troche na parkingu poznije po jakis dziurach jezdzilem, ale mam juz nowe czesci do roweru wiec nie bede go oszczędzał... w drodze powrotnej spotkałem kuriera, który brał udział w jakiś zawodach kurierskich i pytał mnie o droge, troce mało kumaty ten gość, więc pojechal za mną troche pewnie stracił na czasie, ale jechałem tak szybko jak mogłem :D:D:D V-MAX 48km/h średnia tragiczna, ale tródno jutro odrobię :D:D:D:D:D:D:D
Z domu do piaseczna, póżniej do łomianek do koleżanki i wieczorem do domu, jezdzilo sie superrr praktycznie zero wiatru tylko troche mokro gdzie niegdzie, ale spoko....
Dziś do szkoły :D:D:D na "dzień europejski" ;/ po szkole do koleżanki :*:* :D , no i do domu...ach przerzutka działa, teraz mógłbym jeździć nonstop :D:D:D V-MAX 49km/h nie udało się 50 :(
Dziś na bankowy na chwile, bo sprawe miałem do załatwienia... jak jechałem w strone centrum (wiatr w plecy) cudownie troche śnieg padał, ale spoko... w drodze powrotnej mały upadek, bo nie chciałem na czerwonym przejechać (i nie przejechałem) tylne koło się zablokowało i nie opanowałem roweru :D:D:D i później cały czas pod wiatr, ale jakoś dojechałem...
Najpierw z Maćkiem i Michałem na marymont, wieczorem do centrum, a później to się zaczęło wiatr, deszcz ciężko było, ale dojechałem (mokre miałem nawet nerki :P:P:P)
Najpierw na mase (troche na okoła, ale spoko)...nudno było więc wybraliśmy inną trasę,ale na kopernika dojechaliśmy :D:D:D później do domu (pod wiatr) tragedia, ale jakoś dojechałem :D:D:D